Michał Bąbos po The World Games 2017: Wiedziałem, że mogę być czarnym koniem turnieju
Już za trzy lata w Tokio Karate WKF będzie dyscypliną olimpijską. Tymczasem podczas zakończonych niedawno The World Games 2017 we Wrocławiu, brązowy medal w tej dyscyplinie zdobył dla Polski Michał Bąbos. Jak przebiegały jego przygotowania do turnieju? Kto, oprócz trenera, odegrał w nich fundamentalną rolę? Wreszcie, jakie ma jeszcze sportowe ambicje po medalu na TWG? Zapraszamy do lektury!
![[Photo by Skoda] Michał Bąbos](https://fightsport.v-stage.pl/wp-content/uploads/2017/08/20170804_michal_babos.jpg)
Fightsport.pl: Michał, emocje po The World Games 2017 we Wrocławiu powoli już opadają, ale brązowy medal z tej imprezy zostanie z Tobą na zawsze. Czy był to turniej życia dla Ciebie?
Michał Bąbos: Minął już ponad tydzień od turnieju i śmiało mogę powiedzieć, że wróciłem do porządku dziennego. Co prawda z uwagi na złamany nos nie mogę wrócić jeszcze w pełni do treningów Karate – może i dobrze, dzięki temu nabiorę świeżości i z większym „głodem” wrócę do treningów we wrześniu, jednak ruszać trzeba się cały czas, tak więc powoli wracam już do zajęć.
Można nazwać tę imprezę turniejem życia. Do tej pory byłem na kilku mistrzostwach świata i mistrzostwach Europy gdzie walczyło się przy pełnych trybunach. Nigdy jednak nie walczyłem przed swoją publicznością i to tak liczną. W połączeniu z rangą wydarzenia dało to znakomity efekt. The World Games zapamiętam do końca życia. Wierzę również, że na medalu z TWG się nie skończy – jest jeszcze kilka ambitnych celów do zdobycia. Polacy nie zdobyli jeszcze nigdy medalu na MŚ karate WKF i chciałbym pomóc zmienić ten stan rzeczy.
FS: Mimo że nie urodziłeś się we Wrocławiu, to studiujesz i trenujesz w tym mieście. Jak wspomniałeś wiele znajomych twarzy było na trybunach podczas Twoich walk. Dodawało to wiary czy deprymowało?
MB: Było to dla mnie swoistym motorem napędowym. Doping niósł mnie z walki na walkę coraz mocniej. Czułem, że mogę wygrać ten turniej… Zabrakło szczęścia na cztery sekundy przed końcem walki półfinałowej. Na hali GEM we Wrocławiu pojawiło się dużo moich znajomych i przyjaciół zarówno z Wrocławia, jak i z mojej rodzinnej Lubochni. Prawdą jest jednak, że dopingowała cała widownia. Nawet teraz przechodzą mnie ciarki. Życzę sobie jak najwięcej takich turniejów w Polsce.
FS: Do stolicy Dolnego Śląska przyjechała światowa czołówka Twojej dyscypliny. Co było najtrudniejsze dla Ciebie w tym starcie? Czy forma rywali Cię zaskoczyła?
MB: Rywale byli przygotowani znakomicie. Śledziłem ich przygotowania na portalach społecznościowych i widziałem, że każdemu zależy na tym aby zdobyć medal. Tak jak mówimy, zjechała się czołówka światowa, więc nikt nie przyjechał po dobre walki. Każdy przyjechał, żeby wygrać. W rankingu światowym byłem na 28. Pozycji, co sprawiało, że byłem praktycznie najniżej sklasyfikowanym zawodnikiem – tylko reprezentant Kaledonii Francuskiej był niżej ode mnie. Tak więc do faworytów nie należałem, jednak wiedziałem, że mogę być „czarnym koniem” turnieju.
FS: Przed The World Games 2017 wielokrotnie deklarowałeś, że Twoim celem jest zdobycie medalu. Ile czasu trwały przygotowania pod ten jeden start? Jak wyglądały cykle treningowe?
MB: Tak naprawdę od roku myślało się o stracie w TWG. Po drodze było kilka ważnych turniejów, których nie mogłem zaniedbać, jednak w głowie było TWG jako impreza docelowa. Prawdą jest, że na początku sezonu miałem słabszy okres. Na Mistrzostwach Polski zająłem tylko trzecie miejsce – gdzie przez ostanie pięć lat cztery razy wygrałem, a raz uplasowałem się na drugiej pozycji. Byłem rozczarowany swoim startem, ponieważ jeszcze nigdy tak solidnie nie przepracowałem przygotowań do sezonu jak w tym roku, a efekt był mizerny. W głębi ducha czułem jednak, że forma musi przyjść, tylko muszę cierpliwie na to poczekać. I doczekałem się! Wspólnie z trenerem Andrzejem Zarzyckim zadecydowaliśmy, żeby treningi zostawić praktycznie bez zmian. Wzmożone przygotowania ruszyły na początku maja. Było to 7-10 jednostek treningowych tygodniowo. Treningi Karate to 4 jednostki tygodniowo, resztę czasu poświęcałem na przygotowanie motoryczne. Diametralną zmianą, którą wprowadziliśmy była współpraca z psychologiem – doktorem Janem Supińskim – oraz fizjoterapeutą Sebastianem Klichem (doktorant na Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu). Dwie wizyty u fizjoterapeuty tygodniowo oraz jedna u psychologa były znakomitymi bodźcami, które pozwoliły mi wspiąć się na wyższy poziom. Swoją formę potwierdziłem już na miesiąc przed TWG w Toledo, gdzie odbywały się zawody z cyklu Karate Premier League. Przywiozłem stamtąd brązowy medal, co również dodało mi jeszcze większej pewności.
FS: Czy Twój złamany nos po raz pierwszy doświadczył złamania podczas The World Games 2017? Jaki jest jego stan?
MB: Dotychczas nie miałem jeszcze złamanego nosa. Już wszystko w porządku. Od razu po ceremonii medalowej pojechałem do szpitala na nastawianie. Przyznam szczerze, że emocje po starcie były tak duże, że nie miałem kiedy myśleć o bólu. Teraz trzeba przez jakiś czas uważać na treningach, aby kontuzja się nie odnowiła.
FS: Jak masz zamiar spożytkować ten sukces? I od razu powiedz, proszę, o swoich planach startowych na najbliższe miesiące.
MB: Chciałbym, żeby ten medal był akceleratorem do rozwoju Karate WKF w Polsce. Na niekorzyść popularności dyscypliny wpływa mnogość federacji Karate. Jednak uważam, że sprawa powinna się z czasem wyklarować, ponieważ to właśnie WKF został włączony w program dyscyplin olimpijskich i już w Tokio będziemy mogli oglądać Karate na Igrzyskach Olimpijskich. Może dzięki mojemu wynikowi informacja o karate sportowym dojdzie do szerszego grona odbiorców. Uważam, że jest to niezwykle dynamiczna i wartościowa dyscyplina sportu, a przy drobnym poznaniu zasad bardzo ciekawa i emocjonująca. Jeśli mowa o prywatnych korzyściach to wiadomo, że bardzo istotnym będzie dla mnie pozyskanie sponsorów. Już teraz myślę o Igrzyskach, jednak aby mieć możliwość przygotowania się na 100% i z powodzeniem walczenia w turniejach kwalifikacyjnych, potrzebuję funduszy. Już jakiś czas moimi partnerami są firmy Joka – materiały budowlane oraz Konsbud – drewno klejone, które mnie wspierają i pomagają w przygotowaniach. Jednak biorąc pod uwagę przygotowania do Igrzysk, funduszy potrzeba dużo więcej. Najbliższe turnieje są z ww. cyklu Karate Premier League: Okinawa, Salzburg, Stambuł i start kontrolny w największym turnieju w Polsce czyli na Polish Open w Bielsku-Białej.
Wywiad przeprowadził Dawid Kutryn




















